Myśloodsiewnia


W owej zakładce będą umieszczane tak zwane scenki "Zza kulis" ;).


Krwiożerczy potwór


                    - Cześć, Rogaczu, Łapo. Czemu macie takie miny…? – spytał podejrzliwie Remus, odrywając wzrok od książki o eliksirach.
               - Takie, czyli jakie? – Syriusz uśmiechnął się szeroko, siadając na fotelu.
               - Dziwne. Znowu coś knujecie? – Spojrzał na obu. Odpowiedziała mu cisza. – James, jesteś chory? –   
 zadał kolejne pytania, ze strachem spoglądając na przyjaciela, który najwyraźniej dostał jakiejś drgawki.
               - Nie, to z podekscytowania – wymamrotał. – Lily…
               - Umówiła się z tobą?
               - Remusie, ty to potrafisz być zabawny! – krzyknął Black, klepiąc Lunatyka w plecy, po czym roześmiał się głośno. – Rogaś chciał powiedzieć, że w ferie byliśmy odwiedzić jego rudą zołzę.
               - Ona nie jest zołzą, pchlarzu! – warknął Potter. – Ona ma po prostu ciężki charakter… - wymamrotał, uciekając wzrokiem.
               - Nie jestem pchlarzem, łosiu! – odkrzyknął Łapa.
               - Zamknijcie się! No, byliście u Lily i co dalej? – Odłożył książkę, chcąc wysłuchać ich opowieści, jednakże żaden się nie odezwał. – Chłopaki?

               - Kazałeś nam się zamknąć – szepnął James, rozwalając się na kanapie.
               - Na Merlina! Dobra, odwołuję to. Tylko się już nie kłóćcie i opowiedzcie, co robiliście u Lily – burknął z konsternacją.
               - Coś w jej domu chciało nas zabić! – wykrzyknął nagle James, podrywając się do pozycji siedzącej. Z jego twarzy zniknęło podekscytowanie, a pojawił się strach.
               - To była pralka, Potter – odparła zażenowana Lily, pojawiając się nagle przy nim. Chłopak wrzasnął, spadając z kanapy.
               - Lily! Nigdy więcej tak nie rób – powiedział James, z powrotem sadowiąc się na swoim miejscu i zakładając okulary. – Ty to mówisz z takim spokojem?! Ona by nas pożarła i zaczęła przeżuwać…
               - A jej odgłosy! Coś w stylu brrrumm-brrr-wyyy – naśladował Syriusz. – I się tak trzęsła!
               - A potem ją kopnąłem i zaczęła krwawić – zakończył dumnie James.
               Remus spojrzał z rozbawieniem na Evans, która wyglądała jakby nie wiedziała, co zrobić. W końcu zaczęła powoli mówić.
               - James. Ona nie krwawiła, to była woda. I pralka to nie potwór, tylko mugolskie urządzenie elektryczne, którego używa się do czyszczenia ubrań. A ty ją zepsułeś.
               - Ja widziałem na własne oczy! To był potwór, w dodatku na smyczy!



4 komentarze:

  1. Haha, jeju ale się uśmiałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahhaahhahahahahahahahhahahahahahahhahahaha, uwielbiam to! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Normalnie, spadłam z kanapy! ;D Dobre! :)

    OdpowiedzUsuń