Pod koniec września było wyjątkowo ciepło, co zdziwiło,
ale też i ucieszyło uczniów, którzy w ostatnią sobotę tego miesiąca mieli wypad
do Hogsmeade. Kolorowe liście wirowały na lekkim wietrze, a ciepłe promienie
słoneczne wesoło igrały na tafli jeziora. Nawet kałamarnica wynurzyła na chwilę
swoje macki, aby się nagrzać.
Po
wiosce rozeszły się wesołe rozmowy i śmiechy hogwarczyków, którzy przepychając
się, rozglądali się na wszystkie strony, aby móc stwierdzić, od czego najlepiej
zacząć. Pośród nich znajdowała się sześcioosobowa grupka, w której skład
wchodziły dwie dziewczyny i czterech chłopaków. Pomimo paru kłótni i dogryzań,
udało im się dojść do porozumienia, czego implikacją było wspólne udanie się do
Hogsmeade. W pewnym momencie zatrzymali się na środku i z zastanowieniem
rozejrzeli dookoła. Lekki wiaterek smagał ich włosy, których kosmyki wpadały im
do oczu. Syriusz z irytacją zaczesał dłonią włosy do tyłu, automatycznie
posyłając łobuzerski uśmiech pewnej Krukonce.
- To, od
czego zaczynamy? – spytała Allison, rozpinając granatowy sweterek, który
idealnie współgrał z jej błękitnymi włosami* związanymi w finezyjnego warkocza,
kształtem przypominającego serce.
Syriusz
mimowolnie rzucił okiem na jej czarną bluzkę, która mocno opinała się, tym
samym idealnie eksponując krągłe kształty dziewczyny. Szybko jednak przeniósł
swój wzrok na James’a, który pogwizdując pod nosem tylko jemu znaną melodię,
wodził wzrokiem po wystawach. W pewnym momencie nieświadomie począł lustrować
rudowłosą. Uważnie przyglądał się, jak dziewczyna zakłada kosmyk włosów za
ucho.
Znał
każdy jej ruch. Wiedział, że jej sposób chodu jest lekki aczkolwiek stanowczy.
Zawsze szła z wysoko uniesioną głową i oczami wpatrzonymi w sufit jakby czegoś
tam szukała. Potrafił rozpoznać jej zapach z tysiąca innych. Pachniała jak coś
nieosiągalnego.
Pachniała jak nigdy niezerwany kwiat,
przeszło mu przez głowę.
Uśmiechnął
się po nosem, wiedząc, jak blisko był prawdy.
- My oczywiście chcemy zajść do Zonka – odparł
James, niechętnie odrywając wzrok od Lily, która ze zmarszczonym czołem
grzebała w torbie.
- To
może się rozdzielimy? My pójdziemy do Zonka, a dziewczyny do… no pewno chcą
kupić jakieś ubrania, czy coś – zasugerował Remus, na co reszta przytaknęła
głowami. – A więc za dwie godziny spotykamy się tutaj, a potem idziemy do
Trzech Mioteł.
- O ile
będą jakieś miejsca – wymamrotał Peter, jednak nikt go nie usłyszał.
- Okej.
To chodź Lily, musimy sobie przecież kupić tę bieliznę z limitowanej edycji –
powiedziała Allison, biorąc rudowłosą pod rękę. Obie raźnym krokiem ruszyły w
stronę odpowiedniego sklepu.
-
Bielizna – powtórzył bezmyślnie James, po czym z szerokim uśmiechem, ruszył za
dziewczynami. Jednak w ostatnim momencie powstrzymał go roześmiany Lupin.
Pokręcił głową i pociągnął rozczarowanego przyjaciela za sobą.
15 I 1960
A więc to koniec.
To mój ostatni wpis w tymże pamiętniku. Pamiętam, jak to w szóstej klasie go
założyłam, zaraz po tym, jak Robert ze mnę zerwał. Moja pierwsza miłość,
przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Teraz już wiem, że to było po prostu
silne zauroczenie.
Tyle się teraz
pozmieniało. Nigdy nie pomyślałabym, że będę zmuszona do zmiany imienia i
nazwiska, a później także i miejsca zamieszkania. Za chwilę moje życie się
zmieni, zmieni się także mężczyzna, z którym spędzę resztę życia. To zwykły
mugol, ale mi to nie przeszkadza. Jest kochany, opiekuńczy i kiedy tylko
dowiedział się o sytuacji, w jakiej teraz się znajduje, niemal krzykiem wyrażał
to, jak bardzo chce mi pomóc.
Jest tylko jeden
problem. Ja go nie kocham.
Wbrew mojej woli,
wciąż kocham Jego. Jak wiadomo, serce nie sługa. I to jest najgorsze.
Moje dziecko. Nie
mogę. Nigdy nie dowie się prawdy…
Brązowowłosy
mężczyzna z głuchym hukiem zamknął niewielką książeczkę w kolorze szafiru i
zacisnął pięści. Gwałtownie podniósł się z zielonego, nieco wytartego fotela i
zacząć przechadzać się po wielkim salonie, w którym zdecydowanie królowały
zimne kolory, a także motywy węży. W kominku ogień już powoli dogasał, jednak
po chwili pojawił się skrzat i dorzucił drewna, po czym przestraszony
wzburzeniem pana, szybko opuścił pomieszczenie, aby przez przypadek jemu się
nie dostało. A zdarzało się to dosyć często.
Obrzucił
wzrokiem pamiętnik, który leżał na mahoniowym stoliku i westchnął, czując
narastającą irytację. Tyle lat minęło!,
przeszło mu przez myśl. Wciąż i wciąż pluł sobie w brodę, że w ogóle mógł
dopuścić do jej ucieczki.
Teraz
nawet nie wiedział, jak ma na imię. I co z ich dzieckiem? Istnieje taka
możliwość, że tyle razy je widywał, nawet o tym nie wiedząc?
- Gdzieś
się podziała, Mary? – syknął w przestrzeń. Wyglądał jakby spodziewał się
odpowiedzi, która nie nadeszła.
Z
szerokim uśmiechem podeszła do półki, gdzie zobaczyła opakowanie z miętowymi
ropuchami. Powstrzymując przekleństwa cisnące się na język, przemknęła pomiędzy
tłumem roześmianych nastolatków. Wywracając oczami, dotarła do celu. Wyciągnęła
rękę do góry, lecz nie udało jej się sięgnąć. Zirytowana, stanęła na palcach,
ale i to niewiele dało. Przeważnie nie miała takich problemów, bo zawsze była z
nią Allison, jednak tym razem panna Blake bardzo spieszyła się do łazienki.
Więc już pewno dawno siedzi z Huncwotami, podczas, gdy Lily próbuje zdobyć
przysmak.
W pewnym
momencie ujrzała męską dłoń, która z łatwością pochwyciła miętowe ropuchy.
Zaskoczona, odwróciła się na pięcie i stanęła twarzą w twarz ze zmorą swoich
uprzednich lat. Roześmiany chłopak, lekko podrzucał pudełko w dłoni, z uwagą
przyglądając się dziewczynie. Wolna ręka powędrowała do włosów, aby po raz
kolejny tego dnia – zmierzwić je. Lily była już do tego przyzwyczajona, więc
nie zwróciła na to większej uwagi, bardziej skupiona na słodyczach trzymanych
przez Pottera.
- Mogłem
się spodziewać, że właśnie tu cię spotkam – odezwał się, porozumiewawczo do
niej mrugając, po czym przekazał jej to, czego chciała.
- Dzięki
– powiedziała, ściskając miętowe ropuchy. – Myślałam, że razem z resztą
będziesz w Trzech Miotłach…
- Bo
byłem, ale długo nie wracałaś, więc zaczynałem się martwić – wytłumaczył,
wzruszając obojętnie ramionami. Rudowłosa zwróciła uwagę na jego oczy, kiedy
wypowiadał te słowa. Tańczyły w nich osobliwe iskierki.
- Nie
było mnie niecałe sześć minut bodajże – odparła, podnosząc brwi do góry. Kiedy
już myślała, że czarnowłosy się zakłopocze, on uśmiechnął się jeszcze szerzej,
co zbiło ją z pantałyku.
Wyglądała
jakby miała zamiar coś powiedzieć, jednak pozwoliła, aby zawisła pomiędzy nimi
cisza. Bez słowa mierzyła go uważnym i nieco zaskoczonym spojrzeniem jakby
teraz do niej dotarło z kim od kilku tygodni normalnie gada. Wolała nawet nie
myśleć, co by zrobiła rok temu, gdyby dowiedziała się, że taka sytuacja
kiedykolwiek miałaby miejsce.
Z
głębokim westchnięciem, przerzuciła paczuszkę z jednej dłoni do drugiej, po
czym ruszyła w kierunku kasy. James automatycznie odwrócił się na pięcie, a na
jego ustach zaigrał radosny uśmiech. Czuł, że z każdym kolejnym dniem ta dziwna
odległość pomiędzy nimi się zmniejsza, a Lily ulega. Był taki szczęśliwy, że bez
pohamowań pocałowałby nawet Petera…
Nie, przeszło mu przez myśl, po czym
skrzywił się z niesmakiem.
Obrzucił
obojętnym spojrzeniem grupkę dziewcząt, które pisnęły z uciechy, a następnie
raźnym krokiem ruszył ku swojej
przyszłości.
Remus
Lupin z bezradnością spojrzał na Petera, który w napięciu siedział jak na
szpilkach, przyglądając się dwójce kłócących się przyjaciół. Wilkołak schował
twarz w dłoniach, czując ogarniającą go bezsilność. Nienawidził takich
sytuacji, jak ta, która właśnie rozgrywała się na oczach jego i innych klientów
Trzech Mioteł. Chciał wstać i powiedzieć im, żeby przestali, ale wiedział, że
tylko pogorszyłby sprawę. Zacisnął mocno wargi, aż mu pobielały, po czym
podniósł głowę.
-
Syriuszu… - zaczął niepewnie, w końcu podejmując kolejną próbę, która zapewne
ponownie miała zakończyć się niepowodzeniem.
Black
nawet na niego nie spojrzał, ze wściekłością wpatrując się w stojącą przed nim
dziewczynę, której czupryna przybrała teraz wściekle czerwony kolor. Ciężko
oddychał, a żadna racjonalna myśl nie dochodziła do jego mózgu, ginąc gdzieś po
drodze. Na chwile zapomniał o tym, że w budynku są jeszcze inni ludzie. Ciemny
kosmyk włosów zasłonił mu nieco oczy, jednak on tym się nie przejął. Zacisnął
mocniej pięści jakby myślał, że to pomoże mu się uspokoić, ale na marne.
- Coś ci
się chyba poprzestawiało w głowie, Black – warknęła Allison. – Najpierw naucz
się panować na sobą, a dopiero później oceniaj innych.
- Wydaje
mi się, że to ty powinnaś coś ze sobą zrobić – syknął, zbliżając się do niej.
W
powietrzu dało się wyczuć napięcie, a widzowie tego całego zajścia prawie
wstrzymywali oddechy, zastanawiając się, co będzie dalej. Madame Rosmerta
zastygła w bezruchu, a kielich trzymany przez nią w górze wciąż nie zmienił
położenia. Z lekkim niedowierzaniem i jednocześnie strachem wpatrywała się to w
Syriusza, to w Allison. W duchu modliła się, aby ktoś w końcu im przerwał, bo
miała poważne obawy, że jeszcze chwila, a dojdzie nawet do bójki.
- Jak ty
ze sobą wytrzymujesz, Black? – spytała dziewczyna, mrużąc oczy. – Jesteś
nadętym bufonem i Casanovą, który myśli, że może każdą przelecieć – dodała
jadowitym tonem, obrzucając cierpkim spojrzeniem grupkę wielbicielek Syriusza.
Czarnowłosy
otworzył buzię, chcąc coś powiedzieć…
-
Syriuszu! – powiedział stanowczo Remus, w końcu się podnosząc. Dłońmi oparł się
o stół, lekko pochylając się do przodu.
- Nie
wtrącaj się, Remusie – odparł kategorycznie Black, podnosząc lewą dłoń do góry.
Łapa
jeszcze bardziej przybliżył się do Allison, po czym się nad nią nachylił.
Blake
czuła jego ciepły oddech na swojej twarzy, a zapach mięty pomieszanej z piżmem
niemal ją odurzył. Jednak nie dała tego po sobie znać. Odważnie patrzyła mu w
oczy. W uszach dudniła jej krew. Serce zaczęło bić z zawrotną szybkością, kiedy
jego usta były milimetr od jej.
I
poddała się.
Przymknęła
powieki, przygotowując się na pocałunek. Nie miała już siły, aby skarcić się za
ten czyn. Nie potrafiła przestać myśleć o tym, jak to jest się z nim całować. Chciała
już poczuć smak jego ciepłych ust. Choć rozum wyraźnie krzyczał nie!, ona poszła za głosem serca, które
uwierzyło. Prawdopodobnie naiwnie.
- Wiedziałem
– wyszeptał z dziwną satysfakcją, prosto w jej usta.
Ogarnęła
ją furia. Momentalnie otworzyła oczy.
Plask!
- Proszę
powiedz, że żartujesz! – zachichotała Lily, po czym wrzuciła do buzi kolejną
ropuchę.
Paczuszkę
podsadziła pod nos Potterowi, lekko nią potrząsając. Chłopak z szerokim
uśmiechem poczęstował się, a następnie znowu schował dłonie do kieszeni spodni.
Kątem oka zerknął na roześmianą dziewczynę. Dotarło do niego, że po raz
pierwszy udało mu się ją tak rozweselić. Po raz pierwszy ona uśmiechała się w
jego obecności. Do niego. Nie
obchodziło go, że ludzie patrzyli się na niego dziwnie, kiedy szczęśliwie i nieco głupkowato się do nich szczerzył.
Obyś tylko tego nie zniszczył, Potter,
pomyślał, jednak wiedział, że i tak jak zawsze coś się stanie. Więc, w sumie dlaczego tym razem miałoby być inaczej?
- Ja nie
żartuję, przysięgam, że naprawdę zrobiłem to Syriuszowi – powiedział z powagą. –
Zresztą, on wciąż mi wypomina te różowe kokardki. – Zabłysną białymi zębami.
-
Jesteście… - zaczęła Lily, lecz niedane było jej dokończyć.
Z Trzech
Mioteł niespodziewanie wybiegła Allison. Twarz miała czerwoną, a włosy co
chwila zmieniały swój kolor. Potrąciła jakąś trzynastolatkę, ale nie
przeprosiła jej. Minęła Lily, nawet jej nie zauważając. Evans przez dwie
sekundy stała skołowana, aż w końcu ocknęła się i nie zastanawiając się dłużej,
ruszyła za przyjaciółką.
-
Allison! – krzyknął Remus, szybko opuszczając pub. Za nim powoli szli Glizdogon
i Syriusz, który trzymał się za prawy
policzek.
Cała
trójka podeszła do zdezorientowanego Jamesa. Lupin rozejrzał się za
przyjaciółką, lecz nie dostrzegł jej, więc skrzyżował ręce na piersi i odwrócił
się w stronę Blacka.
-
Gratuluję – warknął. – Czy wy musicie się ciągle kłócić?!
Potter,
słysząc to, domyślił, co się znowu stało. Zirytowany, wywrócił oczami, po czym
z ukosa spojrzał na Syriusza.
Przez
chwilę panowała pomiędzy nimi grobowa cisza. Ludzie obojętnie przechodzili, nie
zaszczycając ich ani jednym spojrzeniem. Black odetchnął nieco z ulgą, wiedząc, że już
z niego zeszli i nie zamierzają prawić mu kazań na temat jego zachowania. W
pewnym momencie zmarszczył czoło, uświadamiając sobie coś.
- I
czego się szczerzysz? – spytał Rogacz, z pobłażliwością lustrując przyjaciela.
-
Pociągam ją – odpowiedział, sugestywnie poruszając brwiami.
Remus z
niedowierzaniem otworzył buzię, załamując ręce. James zamrugał parokrotnie
oczami, a po chwili poklepał Syriusza po plecach, uśmiechając się z
rozbawieniem.
-
Wracajmy lepiej do zamku – stwierdził, rzucając wymowne spojrzenie Remusowi.
* Gdyby ktoś zapomniał: Allison jest metamorfomagiem.
ՑՖՔ
O kurde! Nareszcie dodałam ten rozdział :D. Powiem szczerze, że trochę się nad nim namęczyłam, więc mam nadzieję, że jest w miarę dobry.
Hm, nie mam bety (może ktoś chce nią być? ;p), więc oczywiste jest to, że mogą pojawić się jakieś błędy. Oczywiście, śmiało mi je wytykajcie :).
Jak widać, sielanka w Hogwarcie wciąż trwa... No, ale już niedługo.
A jeśli o chodzi o relacje: James-Lily. Nie martwcie się, nie zamierzam ich tak szybko razem łączyć...
Poza tym, zachęcam Was do zaglądania do zakładki Pohukiwanie sów, przed rozpoczęciem czytania moich rozdziałów :).
Pozdrawiam!
jak zawsze genialnie *.*
OdpowiedzUsuńkocham to jak piszesz <3
Wybacz mi ten krótki komentarz.
OdpowiedzUsuńWiesz, uwielbiam to opowiadanie. Jest tak prawdziwie huncwockie, że podczas czytania cały czas towarzyszy mi szeroki uśmiech. Co do samego rozdziału, to mi się ta sielanka bardzo podoba, chociaż jak widać po samym liście, nie potrwa zbyt długo. Zastanawiam się, kogo miała na myśli autorka, pisząc "dziecko". Czyżby Lily? A czy to znaczy, że Lily jest czarodziejką czystej krwi?
Scenka z Blackiem i Allison przegenialna, ale Black znowu zachował się jak świnia. :P Też bym się wkurzyła na miejscu Allison, no ale i tak go kocham <3 (a raczej ich, razem).
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i jeszcze raz przepraszam za krótki komentarz. :*
Heh, nie masz za co przepraszać :).
UsuńNo cóż, nie będę niczego zdradzała, więc mam nadzieję, ze jesteś cierpliwym człowiekiem ^^.
No wiesz, w końcu to Black ;p. Czasem musi się zachować... jak drań ;D
Świetny rozdział, zresztą tak samo, jak poprzednie. Już byłam pewna, że Allison i Syriusz się pocałują, a tu ona wali w twarz! :D Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału!
OdpowiedzUsuńCholewka, o ja pie... rnik. Jak Syriusz mógł powiedzieć coś takiego Allison, zachował się jak zwykła świnia! Znaczy nie powiedział, a zrobił, ale na jedno wychodzi. A już myślałam, że się pocałują :( Ech... Między Jamesem, a Lily zaczyna się układać ;) Jupi!! Taa... mój komentarz jest dość dziwny, ale co tam. Pytanko. Napisałaś James`a czy nie powinno się pisać Jamesa? Ale mniejsza z tym. Ciekawe jak na to zareagują huncwoci. Może się pokłócą, albo zrobią coś dziesięć razy gorszego, albo... następny rozdział już niedługo, nie? Mnie również gnębi i zastanwia czy biega o Lily, ale.. no nie wiem. Jakoś takoś mi to do niej nie pasuje. Chociaż gdzieś wyczytałam, że matka Lily nazywała się Mary Oldnisch. Ale to tylko takie moje przypuszczenia. Może biega o kogoś innego. Mam nadzieję, że zrozumiałaś to co napisałam ;)
OdpowiedzUsuńPozdro :*
Nie martw się, rozumiałam wszystko :D
UsuńWiesz, nie chcę tłumaczyć Syriusza, ale zdarza się, że ludzie najpierw mówią, a dopiero potem myślą ;p.
No właśnie nie wiem, ale chyba pisze się Jamesa xD. Dobra, potem sprawdzę.
Taak, następny rozdział powinien pojawić sie w miarę szybko... przynajmniej mam taką nadzieję, bo to też zależy do szkoły i mojej weny :).
Hmm, nie będę nic zdradzała, ale mogę powiedzieć, że dobrze przeczytałaś necie...
Pozdrawiam! ;*
Allison miała niebieskie włosy, jeeeeee <333333333. Wiesz, że uwielbiam metamorfomagów szczególnie jak mają kolorowe włosy, a jak niebieskie, to już w szczególności xD. To było pierwsze, co mi się rzuciło w oczy, ale ogólnie podobał mi się rozdział, choć po cichu liczyłam, że stanie się w tym Hogsmeade coś złego i mrocznego. Nie stało się, ale i tak podobały mi się twoje opisy ^^.
OdpowiedzUsuńWgl bardzo szybko dotarłaś do tego Hogsmeade, i udało ci się opisać wypad w jednym rozdziale ;P. Mi pierwszy wypad zajął 2 rozdziały, a drugi aż trzy. No, ale Evelyn jest naprawdę dobrym matriałem do opisywania xD.
Wgl fajna była ta scena z tymi miętowymi ropuchami, Jamesem i Lilką.
Ale chyba najbardziej mi się podobała ta wstawka w środku, czyli ten list oraz wzmianka o jakimś mężczyźnie. Czyżby to było nawiązanie do prologu? Kurczę, ciekawa jestem, o co dokładnie w tym chodzi i kim jest ten facet. A tym dzieckiem, o którym mowa, pewnie jest Lily?
Fajnie, że dopisała ci wena, żeby to napisać ^^. Czekam na next ;).
Wiem, dlatego napisałam, że Al miała niebieskie włosy z myślą o Tobie ^.^
UsuńWiesz, z początku miało się stać. Tj, najpierw chciałam, żeby Śmierciożercy wpadli do tej wioski, potem zaczęłam kombinować ze Ślizgonami, aż w końcu doszłam do wniosku, że i tak od 8 rozdziału akcja się rozwinie bardziej, więc jest tak , jak jest :D
Wiemm, na początku tak z deka rozwój zdarzeń będzie przyspieszony, jednak od 8 już zwolni, bo wtedy właściwie wszystko się zacznie... :).
Pozdrawiam!
Jeej, to ja czekam na jakieś mroczne wydarzenia *,*. U mnie też coś ciekawego się wydarzy przy drugim Hogsmeade, ale i przy pierwszym wprowadzę bardzo ważną postać.
UsuńI dzięki za te niebieskie włosy, lubię to! xD
I ciekawa jestem, co się zdarzy po tym 8 rodziale, no ;P.
Boże boże boże bożenko :D
OdpowiedzUsuńJaz zawsze świetnie, z ciekawą fabułą i ..i z tym wszystkim no :D aż mi słów zabrakło.
Pozdrawiam
Demon
"Uśmiechnął się po nosem, wiedząc, jak blisko był prawdy." - pod
OdpowiedzUsuńHaha, no tak! Oczywiście, cały James... Idealne odzwierciedlenie chłopaka ;d Jak tylko usłyszy słowo "bielizna", to oczy zaczynają mu się świecieć i zmienia swoje plany! Ciekawe, czy jakby mógł z nimi iść kupić bieliznę albo oglądać mecz quidditcha, wybrałby to drugie? ^^
Przyznam szczerze, że ten fragment pamięctnika i cała sytuacja z mężczyzną, są dość intrygujące. Kim on jest? Kim jest ta kobieta? Dlaczego od niego uciekła, skoro go kochała i miała z nim dziecko? Czy miał on powiązania z niebezpiecznymi osobami? I najważniejsze pytanie chyba: kim jest to dziecko?
Pocałowałby Petera? o.O Bez urazy, ale chyba nikt by tego nie zrobił! Dobrze, że James wybił sobie z głowy tę mysl, hahha xd Nie chodzi tu nawet o niego samego. Co by pomyśleli inni, hę?! A Peter? Boże, nie chcę wiedzieć ;d
Madre de dios, Julio Iglesias, FC Barcelona made by Puszek Okruszek! Syriusz jest RE - WE - LA- CYJ - NY! Allison znów się z nim pokłóciła, ba! Ona mu nawet pociągnęła z liścia, a ten stwierdza, że ją "pociąga". Zamiast za nią biec czy coś, to ten się śmieje! Nie no, wymiata, że tak powiem ;d
Ej, rozdział CI wyszedł świetny! Strasznie mi się podobał! Kurcze, aż do tej pory się śmieję, hahah xd
Nie dziwię się, że pisałaś ten odcinek tak długo, bo wyszedł rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńJames mnie za każdym razem rozwala. Nie dziwię się, że z chęcią by poszedł "doradzać" dziewczynom w wyborze koloru bielizny. On się zachowuje jak typowy facet, no i nawet czasami zabłyśnie dobrocią :D
Przyznam szczerze, że relacja Lily-James mnie po prostu urzekła. Nie przypuszczałam, że ONI będą ze sobą rozmawiać tak spokojnie. Bardziej przypuszczałam, że dojdzie do jakiejś awantury. Jednocześnie czuję, że teraz jest sielankowo, więc niedługo będzie pod znakiem awantury - na przykład znęcanie się nad Snapem czy jakiś kawał w działalności Huncwotów.
Syriusz mnie powalił na kolana. Nie ma to jak mieć wysokie mniemanie o sobie. Al nawrzucała jemu, przywaliła mu z liścia, a on stwierdza, że ON ją pociąga. Rzeczywiście tylko Black mógł dojść do takiego rozwiązania.
Odcinek naprawdę dobry. Czekam na nowy.
Hej, kochana, przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale dosłownie przez szkolny chaos zapomniałam o swoim blogu :)
OdpowiedzUsuńRozdział był niezwykle przyjemny,czytałam go z wielkim uśmiechem na ustach. W pozytywnym stopniu poruszyły mnie relacje Jamesa i Lily, kocham tą parę i cieszę się, że wszystko między nimi bardzo dobrze się układa. Mam nadzieję, że pod ich względem nie planujesz żadnych ‘niespodzianek‘ i w końcu będą razem ^^
A Syriusz... Oj ten nasz Łapa... Dlaczego on musi się tak zachowywać?... Dobra, wiem, że to SYRIUSZ BLAK - bożyszcze dziewczyn itd., ale nie chcę, by zranił on Allison...
No i jeszcze odnośnie pamiętnika Mary... Przeczytałam ten fragment z zapartym tchem i jestem niezwykle ciekawa, kim jest ten mężczyzna.Wydaje mi się potwornie niebezpieczny...Liczę na więcej takich fragmentów ^^
Pozdrawiam :*
Ha ha, strasznie mi się podobał moment, kiedy James słysząc o bieliźnie ruszył za Lily. Typowy facet, może jeszcze myślał, że dziewczyna mu się w tym pokaże?
OdpowiedzUsuńCo do tej scenki Alison z Syriuszem... Naprawdę myślałam, że on ją pocałuje! xD A tu takie coś. Biedy Syriusz został spoliczkowany przez dziewczynę. No, ale co się dziwić skoro tak się zachowuje?
Uwielbiam to miasteczko obok Hogwartu. Gdybym była czarodziejką to chyba bym z niego nie wychodziła.
Zaciekawiłaś mnie swoim opowiadaniem, chętnie będę na nie wpadać dlatego dodaję do linków i obserwuję :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
Wróciłam, nadrobiłam rozdziały i cóż mogę rzec... Wciąż jestem wielką, ogromną fanką! Pisz, dziewczyno, czasu i chęci Tobie i sobie życzę, bo naprawdę cudownie się czyta Twoją historię.
OdpowiedzUsuńHej. Super notka. Kiedy następna ? I przepraszam że tak długo nie pisałam...To wszystko przez tą szkołę. Miałam testy itp. Sorki. Ale już jestem. A co do mojej ostaniej notki. Tak wiem że to nie podobne do Huncwotów bo oni by się odrazu żucili to walki no ale oni są dopiero w 2 klasie nie mają zbyt możliwości a personel i dzieciaki nie mogą nic zrobić bo śmierciożercy są na błoniach Hogwartu. Jedyne co mogą zrobić to się schować i czekać w cierpliwości. ^ ^
OdpowiedzUsuńAle zaraz napiszę kolejną notkę. ^ ^
Ostatnio nie popisałam się dobrym wychowaniem, zostawiając SPAM, więc teraz zamierzam się poprawić!
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim, dziękuję, że zauważyłaś moje powiadomienie i skomentowałaś moje opowiadanie. Jest to dla mnie bardzo ważne.
Teraz część o wiele przyjemniejsza...
Bardzo lekko piszesz. Podoba mi się to, jak operujesz słowem. Mam ochotę czytać i czytać, więc mam nadzieję, że kolejny rozdział już wkrótce;)
Zapewne ciężko było James'owi się ogarnąć i nie iść za dziewczynami po bieliznę. :) Był taki szarmancki, kiedy podał Lily te ropuchy. Oczywiście, logika Syriusza również mnie powaliła. Do takich wniosków może dojść tylko facet. Polubiłam to opowiadanie; proszę więc o powiadamianie mnie o nn. ;)
Pozdrawiam,
Eileen
Heh, nie martw się :). Rozumiem to, że musiałaś jakoś rozreklamować swojego bloga. Sama w przeszłości dużo spamowałam :D
UsuńOczywiście, ze będę Cię informowała ^^
Na początek chciałam napisać, że strasznie się cieszę, że trafiłam na tego bloga! Jest po prostu genialny! :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się sposób w jaki piszesz- Twoje opowiadanie czyta się bardzo lekko i przyjemnie :) Dlatego czekam na więcej! Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się już niedługo :)
Pozdrawiam i dodaję do linków :)
Przepraszam, że komentuję dopiero po ponad 1,5 miesiąca, ale byłam święcie przekonana, że już dawno wyraziłam swoją opinię;(
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba.
Syriusz i Allison i ich kłótnie. Oni nie mogą żyć bez siebie, przynajmniej czasami odnoszę takie wrażenie. Logika Syriusza mnie powala, ale czemu Allison musi cieprieć, bo raczej zbyt zadowolona nie była, aby on doszedł do pokrętnych wniosków? Mam nadzieję, że chłopak się ogarnie i przestanie ją ranić.
A relacja Jim-Lily bardzo mi się podoba. Taka spokojna i miła.
Poza tym scena, gdzie James rusza za dziewczynami, słysząc, ze planują kupować bieliznę mnie powala, w pozytywnym sensie.
Czekam na nowy rozdział i pozdrawiam
Asia-a&J
Matko jak ty coś napiszesz to łapie za serce <3 piękne opowiadanie !
OdpowiedzUsuń