Rozdział 5 - Męska decyzja

        Podśpiewując pod nosem, szedł w kierunku Wieży Gryffindoru. Mijając uczniów, witał się z nimi i posyłał szerokie uśmiechy. Będąc we wspaniałym humorze, był zdania, że nikt go nie zepsuje. Nawet ktoś taki jak Smarkerus, który właśnie przeszedł obok niego. Idąc z nosem w książce, nawet nie zauważył Huncwota, co było wielkim błędem. Czarnowłosy, korzystając z okazji, wyjął różdżkę i machnął nią krótko, przez co niczego nieświadomy Ślizgon przewrócił się.
          Gryfon zaśmiał się, patrząc na zdezorientowanego Ślizgona z wyższością. Skręcił w prawo i szybko wbiegł po schodach. Podał hasło Grubej Damie i wszedł do Pokoju Wspólnego. Rozejrzał się z zaciekawieniem, jednak nie dostrzegając swoich kumpli, raźnym krokiem ruszył ku schodom prowadzącym do dormitorium chłopców.
          - Witajcie, piękne dziewice! – krzyknął dziarsko od progu, po czym nogą zatrzasnął drzwi. – No dobra… może nie takie piękne – dodał po chwili, patrząc się prosto na Jamesa.
          - Ej! – Zrobił oburzoną minę, a następnie chwycił książkę i z całej siły zamachnął się. Wolumin przeleciał dosłownie kilka centymetrów obok głowy Łapy i walnął w drzwi.
          - Widzę, że humor ci dopisuje, Łapo – rzucił rozbawiony Lunatyk, podnosząc się do pozycji siedzącej.
          - W końcu wszystko się układa! – odparł, padając na swoje łóżko. – Chwila – zmarszczył czoło – a ty nie w bibliotece, Lunio?
          - Ja już swoje lekcje odrobiłem. – Wzruszył ramionami, po czym przeniósł spojrzenie na Pottera, który z błogim uśmiechem spoglądał za okno. – U ciebie, Rogaczu, też się wszystko układa?
          - Taaak, nareszcie – wymamrotał. – Trzeba to uczcić! – krzyknął, wyrzucając ręce do góry, po czym wstał i schylił się, aby znaleźć Ognistą Whisky. – Łapciu, gadałeś z Allison? – zagadnął z uprzejmym zaciekawieniem.
          - Jasne. Doszliśmy do swego rodzaju zgody…
          - Na jak długo? – spytał niewinnie Remus, podnosząc brwi do góry.
          - Aaa, to się zobaczy – odpowiedział Syriusz, pokazując Lupinowi język.
          - Czy ktoś widział tą Whisky?! – zirytował się James, kiedy cały w kurzu wyszedł spod łóżka. – Bo poza kilkoma stanikami, resztkami jedzenia i jedną pończochą nic nie znalazłem.
          - Skąd te staniki i pończocha? – zdziwił się Peter, który przed chwilą wszedł do dormitorium.
          - Nie wiem, pytaj się Syriusza! To on sprowadzał do naszego dormitorium panienki – burknął okularnik, buszując w swoim kufrze.
          - To były bardzo zwinne panienki - zaświergotał Black, przypominając sobie tamte chwile. – I jak, znalazłeś Ognistą, kochasiu?
          - By znalazł, gdyby szukał w dobrym miejscu – powiedział Pettigrew tonem znawcy, otwierając szafę i wyciągając z niej butelkę. – Schowałeś ją tam od razu po przyjeździe do Hogwartu.
          - No tak! – Rozczochraniec walnął się w czoło. – Dzięki, Peter.
          Syriusz szybko znalazł cztery kieliszki i razem z Peterem usiedli obok Jamesa. Spojrzeli wyczekująco na Lupina, który niepoprawnie udając pełną ignorancję, rozglądał się po całym pokoju.
          - Lunio, nasz kochany kujonku, chyba nie zamierzasz nas zawieść? – spytał nienaturalnie przesłodzonym głosem Potter, uśmiechając się od ucha do ucha.
          - Rogasiu, z nim trzeba krótko i konsekwentnie – pouczył go Syriusz, po czym przyjął poważny wyraz twarzy i zmrużył oczy. – Lupin, męska decyzja. Jesteś Huncwotem z jajami, czy nie?
          Urażony wilkołak natychmiast na niego spojrzał. Przez chwilę było widać, że się waha, lecz w końcu gwałtownie wstał, podszedł do nich i przejął butelkę. Otworzył ją szybko i nie bacząc na ogromne zdziwienie przyjaciół, zaczął pić z gwintu. Reszta Huncwotów zupełnie się tego nie spodziewała, przez co nie byli w stanie wykonać jakiegokolwiek ruchu. Dopiero, kiedy butelka została w pełni opróżniona, a Lupin zachwiał się niebezpiecznie, Syriusz przetarł oczy, aby sprawdzić, czy to nie jest sen.
          - To była nasza ostatnia butelka – odparł płaczliwym głosem James, załamując ręce.


          Uważnie przesuwała wzrokiem od akapitu do akapitu, a z każdą kolejną literką jej uśmiech się powiększał. W zielonych oczach entuzjastycznie zatańczyły radosne ogniki. Idąca obok niej blondynka, spojrzała na przyjaciółkę zaciekawiona i jednocześnie zniecierpliwiona. W końcu nie wytrzymała i zajrzała rudowłosej przez ramię. Szybko przeczytała niedługą informację, a następnie podskoczyła z frenetycznym piskiem.
          - Może pójdziemy z Huncwotami, co ty na to? – spytała dziarsko Allison, już układając sobie w głowie plan, według którego obejdą Hogsmeade.
          Lily przyjrzała się podejrzliwie Blake, marszcząc nos.
          - Ale… przecież nie gadasz z Blackiem od ponad pół miesiąca. Jak ty sobie wyobrażasz pójście z ich bandą na kremowe piwo do Trzech Mioteł? – zapytała sceptycznie, poprawiając ramiączko torby.
          - Och, zapomniałam ci powiedzieć – odparła cicho, przegryzając dolną wargę. Uśmiechnęła się przepraszająco do rudowłosej, po czym wzięła głęboki wdech…

          Wywróciła oczami, kiedy usłyszała swoje nazwisko. Westchnęła zrezygnowana i zatrzymała się, po czym spojrzała na niego z obojętnością. Chłopak z dziwnym grymasem zatrzymał się niecały metr dalej. Szata zsunęła się lekko z jego lewego ramienia, jednak nie zwrócił na to uwagi. Oboje patrzyli na siebie z napięciem, nie mogąc zacząć rozmowy.
          Nieznacznie przełknęła ślinę, a prawą dłoń zacisnęła na brązowym ramiączku torby. Zaczęła się niecierpliwić, a cisza, jaka zapadła pomiędzy nimi, z każdą kolejną sekundą ciążyła jej coraz bardziej. Niemal słyszała w głowie tykający zegar, który odmierzał minuty. Przypomniało jej się zdarzenie sprzed kilkunastu dni, jednak było jakby zamazane. Dobrze wiedziała, że lada chwila cała złość z niej ujdzie niczym powietrze z balonu. Za szybko wybaczała, za łatwo dało ją się wyprowadzić z równowagi.
          Ale czy pół miesiąca to tak krótko?
          - Mam zdecydowanie za miękkie serce – westchnęła w końcu, uważnie przyglądając się jego twarzy. Gościł na niej blady uśmiech.
          - I niewyparzony język – dodał, kręcąc głową.
          Podniosła brwi do góry, zastanawiając się na słowami, które miała teraz wypowiedzieć. Osądziła go niesprawiedliwie pod wpływem złości i przez to była mu coś winna.
          Ty mnie przepraszasz i myślisz, że te puste słowo wszystko pozamiata? – rozbrzmiały w głowie jej własne słowa. Były tak strasznie przesiąknięte jadem i chłodem, a jednocześnie dało się w nich wyczuć nutkę zawodu. Wzdrygnęła się.
          - Czemu to zrobiłeś? – zadała pytanie, które ciążyło jej już dobre dwa tygodnie.
          Zmarszczył czoło, z początku nie zrozumiał, jednak, kiedy sens jej słów dotarł do niego, zmieszał się.
          - Allison – zaczął niepewnie.
          On był niepewny! Syriusz Black! Kto by pomyślał? Uśmiechnęła się w duchu, ale czekała na to, co powie dalej.
          - Nie wiem – dokończył, a widząc niezadowoloną minę dziewczyny, dodał. – Serio, nie wiem, co mną wtedy kierowało. Może chciałem ci dopiec? – Uśmiechnął się pod nosem.
          - Przepraszam – powiedziała szybko, po czym spuściła głowę. Serce zaczęło jej szybciej bić.
          - C-co? – zdziwił się.
          - Za to, że porównałam cię do twojej rodziny. Nie powinnam, tym jesteś inny… - wyjaśniła, przenosząc wzrok na ścianę, a potem na niego.
          - Jesteśmy kwita, kwiatuszku – rzucił zawadiacko, po czym uśmiechnął się w iście syriuszowski sposób.
          - Za tego kwiatuszka możesz dostać – warknęła.
          Zapadła prowizoryczna cisza, po której oboje wybuchli raptownym śmiechem.
          - Rozejm? – spytał, wyciągając do niej dłoń.
          Pokiwała gorliwie głową i uścisnęła ją.
          - Rozejm – potwierdziła, uśmiechając się z ulgą.

          - I ty zapomniałaś mi o tym powiedzieć?! – Lily spojrzała na Blake z niedowierzaniem.
          - No bo nie chciałam ci przerywać. Tak śmiesznie narzekałaś na wszystkich nauczycieli po kolei, a to u ciebie rzadkość – wytłumaczyła z niewinnością.
          Evans spojrzała wymownie w sufit, ale momentalnie na jej twarz wpłynął szeroki uśmiech.
          - Ostatnio było nudno – wymamrotała po chwili blondynka. – To znaczy dzisiaj i wczoraj. Coś ty zrobiła Huncwotom? – spytała oskarżycielsko, wspinając się po schodach do Wieży Gryffindoru.
          - Ja? Czemu od razu ja?
          - No wiesz. W końcu jesteś Lily Evans – wyjaśniła.
          Rudowłosa prychnęła, po czym podała hasło Grubej Damie i weszły do Pokoju Wspólnego. Pomimo panującego tu rozgardiaszu, dało się usłyszeć jakieś krzyki i podejrzane hałasy. Dobiegały z dormitorium chłopców. Dziewczyny rzuciły sobie porozumiewawcze spojrzenie.
          - Wspominałaś coś o nudzie? – spytała retorycznie Lily.

          Słońce już dawno zniknęło za widnokręgiem, kiedy przez hogwardzką bramę przeszedł starszy mężczyzna. Biała broda sięgała mu klatki piersiowej, a granatowa szata powiewała za nim. Spojrzał w niebo, a jego wzrok zdradził, że czegoś się obawia. Jednak jego twarz wciąż pozostawała niewzruszona. Do momentu, w którym nie zobaczył idącej ku niemu Minerwy. Uśmiechnął się lekko, a na czole pojawiły się kolejne zmarszczki.
          Kobieta wyglądała na zdenerwowaną, a zmrużone oczy potwierdzały ten stan. Ale kiedy nauczycielka stanęła naprzeciwko Dumbledore’a, można było dostrzec w jej oczach także zmartwienie. McGonnagal nerwowo poprawiła tiarę.
          - Albusie? – spytała, spoglądając na niego z wyczekiwaniem.
          - Tak, jak myślałem. To nie mogli być dementorzy, bo Voldemort nie jest jeszcze w stanie nad nimi zapanować… - westchnął. – To musiała być jakaś iluzja, może nawet mara – dodał, zastanawiając się nad czymś.   
          - Jeszcze? – powtórzyła jego słowo, nie zwracając uwagi na resztę.
          - Niestety, Minerwo. Z każdym kolejnym dniem, Tom rośnie w siłę. Ma coraz więcej popleczników.
          - Albusie, co my zrobimy? – spytała słabym głosem, lecz nie dostała odpowiedzi.
          Dyrektor westchnął i spojrzał na blady księżyc w kształcie sierpa.

ՑՖՔ

Uf, nareszcie dodałam ten rozdział! ;D Za wszelakie błędy przepraszam i jeśli takowe się pojawią (a na pewno), proszę o wytknięcie mi ich. Będę niezmiernie wdzięczna ^^.
Co do rozdziału 6... muszę Wam się przyznać, że jeszcze go nie napisałam. Co prawda mam plan w głowie, ale weny troszkę brakuje. Oczywiście, zwalam wszystko na szkołę! Boże, nauczyciele chyba powariowali. Czy oni już zapomnieli, jak sami byli uczniami, dziećmi?
Tak więc, kolejny rozdział może pojawić się trochę później, aczkolwiek może uda mi się go napisać w ciągu następnych dziesięciu dni ;).
Poza tym, zapraszam Was na mojego nowego bloga. Tym razem akcja ma miejsce w czasach Harry'ego. Główna bohaterka jest wymyślona przeze mnie, lecz mimo to - mam nadzieję, że się Wam spodoba ^^. 

Pozdrawiam i życzę udanego tygodnia w szkole! ;p

21 komentarzy:

  1. “Witajcie, piękne dziewice!“ - nie no, kochana, tym to sprawiłaś, że spadłam z krzesła :)
    No i biedny Rogacz, on jednak nie zasłużył na to... “wyróżnienie“ haha :)
    I Lunatyk... A temu co do głowy uderzyło, by duszkiem cała Ognistą wypić...
    Niezwykle się cieszę, że Black pogodził się z Allison. To chyba jednak było trochę nieuniknione, moim zdaniem.
    No a końcówka przysporzyła mi lekkie dreszcze, coś czuję, że sielanka powoli się kończy...
    Rozdział cudowny. Powinnam uczyć się na angielski, ale chyba przeczytam go sobie po raz drugi^^
    Pozdrawiam serdecznie :*

    [siostra-harryego-pottera.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, Lunatyk przyjaźni się z Huncwotami, jest jednym z nich... a to do czegoś zobowiązuje, nie? ;D
      Fakt, może i się pogodził, ale nie zdradzają wiele - powiem, że długo to nie potrwa... no, ale to dopiero w 7 lub 8 rozdziale ;D
      Masz rację, musze powoli zacząć główny motyw rozkręcać, a przyznam się, że nie jest on... pozytywny ;p.

      Pozdrawiam! ;*

      Usuń
    2. Haha, no wiem, że zobowiązuje. Chociaż mam lekkie wrażenie, że w tym przypadku trochę Syriusz za bardzo go podburzył i postanowił troszkę zaszpanować przed kumplami :)
      O, siódemka już niedługo, mam nadzieję, że wytrwam^^
      No niestety, sama piszę prywatne opowiadanie o Huncwotach (dobrze, że nie zaczęłam go publikować, bo byście się w nim pogubili :)) i wiem, że te wątki związane z wojną nie są wesołe. Przy niektórych ryczę nawet, szczerze mówiąc.
      No, ale póki mogę (bo na razie nie usmiercilam jeszcze wielu głównych bohaterów) to łącze je z tymi bardziej przyjemnymi, np. scenami między Lily, Jamesem bądź Syriuszem :)

      Usuń
    3. No, a który chłopak by nie chciał zaszpanować ;D. A co do Łapci, to fakt... on zresztą każdego potrafi podpuścić xD.
      Ja mam nadzieję, że bez problemu zakończę tego bloga, bo jak dotychczas z żadnym mi się to nie udało xD. Ale bądźmy dobrej myśli... i oby mnie wena nie opuściła ;D
      Oba, także piszesz o Huncwotach? Fajniee ^^ A ja jednak mam nadzieję, że je kiedyś opublikujesz ;D.

      Usuń
  2. Świetny rozdział ^^. Ale wiadomo, że mi się najbardziej musiała spodobać końcówka, była taka tajemnicza i zawierała pewną nutkę mroku xD. Ciekawa jestem, co to w takim razie było, jak nie dementorzy. Ale Voldzio chyba nie próżnuje, więc może być ciekawie ;).
    Fajnie, że Allison i Syriusz już się pogodzili. Wgl przekomarzania między Huncwotami jak zwykle były przezabawne. Ta scenka w sypialni fajnie wyszła.
    A to powitanie Łapy z kolegami... rewe xD. W tym momencie prawie spadłam z krzesła ;P.
    Ale ciekawa jestem, czemu Luniaczek wychylił całą butlę Ognistej. Czyżby koledzy jednak go podpuścili?
    Pojawiła się też na chwilę Lilka. Fajnie wplotłaś wspomnienie Allison.
    czekam na next xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się końcówka za specjalnie nie podoba... Myślałam, że wyjdzie mi nieco lepiej, no ale.. ;p Mam nadzieję, ze opisywanie innych, mrocznych i dramatycznych sytuacji wyjdzie mi o niebo lepiej ;D Specjalnie dla Ciebie napiszę jakąś - być może - krwawą xD.
      Właściwie z początku ten rozdział miał wyglądać inaczej, a wspomnienia miało wgl nie być... ale ostatnio się przekonałam, że uwielbiam pisać takie wspomnienia, więc rozdział 5 wygląda tak, jak wygląda ;]

      Usuń
  3. Oto przybywam i ja! ^^
    Dziewczyno, Ty to umiesz poprawiać ludziom humor! Zasypana nauką z fizyki, matmy, historii i Bóg wie czym jeszcze, otwieram sobie Twojego bloga, a moja mina z takiej: :|, zamienia się w taką: *__*.
    Tak, tak, "piękne dziewice" mnie rozwaliły. Poza tym śmieszy mnie (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) cała relacja Syriusz-Allison. Mam nadzieję, że ta dwójka skończy razem, więc straasznie się cieszę, że się pogodzili. I Luni i jego "męska decyzja". Och, zaszalał chłopak, nie powiem. A końcówka trochę mnie przeraziła... Voldek znowu będzie sprawiał kłopoty? Założę się, że nasza ekipa będzie miała z tym jakiś związek.
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i mam nadzieję, że ukaże się jak najszybciej. <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurde, to dobrze, że ten rozdział dodałam wczoraj, a nie dzisiaj ;D. Fiza, mata... współczuję, ale mam nadzieję, ze dałaś sobie radę ;).
      Hahaha, ja uwielbiam takie relacje damsko-męskie, więc możesz być pewna, że z Al i Łapcią będzie naprawdę ciekawie... ;]
      Tak, niestety sielanka zacznie się powoli kończyć...

      Także pozdrawiam! ;)

      Usuń
  4. jak zawsze cudnie, błędów nie zauważyłam :) :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale mam poślizg, rozdział dodany już wczoraj, a ja nic nie skomentowała. Nie ładnie. A co do rozdziału to normalnie taki zastrzyk energii i radości. Teraz na wszystkich blogach można przeczytać: Nie wiem kiedy się uwinę, mam mnóstwo roboty. Masakra, a ja już z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Co też ci huncwoci wykombinowali? Znając ciebie można zacząć się bać ;) Życzę ci mnóstwo wolnego czasu, a pomysłów jeszcze więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ja ostatnio mam ten sam problem. Wiecznie tylko nauka, albo coś innego do roboty w domu i nie ma, kiedy usiąść na kompa, poczytać książki lub najnowsze rozdziały... Boże, a jest dopiero 10 września! xD
      Hahaha, nie no, nie będzie aż tak strasznie ;p

      Heh, wzajemnie!

      Usuń
  6. bardzo podobał mi się ten rozdział, przede wszystkim przez relacje Huncwotów i ich przezabawne teksty. Kreujesz ich naprawdę rewelacyjnie, za co wielkie brawa, bo niewiele jest obecnie dobrych historii o roczniku 1960. Na koniec troszkę mrocznie się zrobiło, ale tym samym podsyciłaś ciekawość i zaintrygowałaś.
    Serdecznie pozdrawiam i życzę weny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to dzięki, ze zwróciłaś na to uwagę. Bo od pewnego czasu zastanawiałam się, czy dobrze przedstawiam relacje Huncwotów ;). Ale skoro mówisz, że jest okej, to wierzę Ci na słowo ;)

      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  7. Świetnie, uwielbiam twojego bloga. Błędów jakoś się nie dopatrzyłam. Jeśli chcesz wpadnij do mnie http://na-zawszelily-evans.blogspot.com/.
    -Pozdrawiam, Kath.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział bardzo mi się podoba;)
    Było wiele świetnych momentów. Np. męska decyzja Remusa, nadejście Syriusza na początku, rozejm Allison i Blacka, scena z Lil i ta z dyrektorem. W sumie chyba wypisałam wszytskie momenty opowiadania, ale cóż...
    Podobają mi się też bardzo relacje Huncwotów, a także wyjaśnienie pojawienia się Dementorów w Hogwarcie.
    Wybacz, że komentuję po trzech dniach, a nie od razu, ale po powrcie ze szkoły nie ma na nich ochoty. Np. dzisiaj zaczęłam lekcje o 8.50, a skończyła o 17.00. Masakra. No, ale to w końcu liceum...
    Czekam na nowy rozdział i pozdrawiam
    Asia-A&J

    OdpowiedzUsuń
  9. No nareszcie Blake i Black się pogodzili! Ileż można? Hhaha xd
    Przyznam szczerze, że z początku myślałam, że to James sobie tak szedł. W końcu to raczej on ciągle dogryza Severusowi, a nie Syriusz.
    No, ale że tak Lupin? Oj, zaskoczył mnie, hahaha xd Po kim jak po kim, ale po nim picia się absolutnie NIE spodziewałam!
    Nie powiem jednak, że uważam go za świętego ;d

    Nie podobało mi się tylko jedno. To, że James użył przekleństwa. Nie wiem czemu, ale nie pasuje mi to zupełnie do HP. A raczej nie do opowiadania o Huncwotach i co najważniejsze, tak jakoś nie w tym opowiadaniu. Raczej przyzwyczaiłam się do tego, że Ty żartujesz, ale nie wypisujesz przekleństw. Nie, żebym była uprzedzona, haha xd Co Ty, sama niestety klnę strasznie jak mnie ktoś wkurzy, no ale mimo tego, uważam, że do Jamesa zdecydowanie to nie pasuje. Także ubolewam nad taką stratą whisky, bo w końcu nie jest to tani napój, no ale wiesz ;d

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej ! Dzięki za komcia. Ooo i dziękuje. Oczywiście będę cie informować o notkach. Kolejną napiszę w weekend a wstawie jakoś za tydzień lub wcześniej.
    Poinformuję cię o tym. ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałaś byś była innformowana o moich notkach więc piszę że przed chwilą zakończyłam pisać notkę szybciej niż się spodziewałam 0.0
    Zapraszam
    lily-evans-i-james-potter.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj zacna istoto! Nie często się ujawniam, chyba że bloog jest epicki. A ten jest jednym z najlepszych , jaki czytałam w ostatnim czasie :D
    Pozdrawiam
    Demon z
    www.nie-ogarniesz-carmen-i-huncwotow.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj. Piszę odpowiedź do twojego komentarza.
    Przepraszam że notka u mnie jest trochę krótka. Następna będzie dłuuuga. A i właśnie stworzyłam takiego bloga o małym harrym ale nna razie nic na nim nie piszę.
    A kiedy u ciebie nowy rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  14. dzięki. A i przyszłam poinformować że napisałam nową notkę " napad ". Jrst ona o wiele dłuższa os tamtej. Postanowiłam zwiększyć popularność bloga i chyba założę o nim twittera gdzie będę informować.
    Bo dużo osób u mnie nie komentuję. Dobrze że ty jesteś. ;**
    Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział u ciebie.

    OdpowiedzUsuń